W granicach Polski znajdziemy miejsce, które stanowi zagrożenie dla przebywających w jego sąsiedztwie ludzi, a nade wszystko mieszkających w jego pobliżu zwierząt. I nie mam tu wcale na myśli nielegalnego składowiska odpadów niebezpiecznych. Tym miejscem jest jedna z ulubionych destynacji wakacyjnych wielu Polaków – Bałtyk.
Spis treści:
- Jak tu uwierzyć?
- Charakterystyka Morza Bałtyckiego
- Niewybuchy, broń, amunicja i inne śliczności
- Wpływ na nas i przyrodę
- Bałtyk się dusi
- Wpływ sinic w Bałtyku na ekosystem
- Mikroplastik – cichy zabójca
- Bałtyk – jechać, czy nie jechać, oto jest pytanie
Jak tu uwierzyć?
Jakby nie patrzeć, nasze morze skrywa wiele sekretów i jest unikatowe w skali globu. Właśnie ta unikatowość sprawia, że jest podatne na liczne niekorzystne oddziaływania i zjawiska. Nie dziwi mnie miłość wielu do tego akwenu. Choć sama preferuję góry, doceniam piękno nadbałtyckich krajobrazów, wydmy, kojącego szumu fal, specyficznej roślinności, morskich zwierząt.
Widząc te cuda, aż trudno wyobrazić sobie niebezpieczeństwo, a raczej niebezpieczeństwa, jakie im zagrażają. I większość nie wierzy. Przypominam sobie choćby rozmowy ze znajomymi, którzy szli w zaparte i uważali Bałtyk za jedno z najczystszych mórz świata. Niestety analizy i badania naukowe są odmiennego zdania. Lecz to właśnie one mają tu rację.
Sprawdźmy więc, skąd bierze się ta kruchość Morza Bałtyckiego, jakie są przyczyny zanieczyszczeń i przede wszystkim, jakie ma to dla nas konsekwencje.
Charakterystyka Morza Bałtyckiego
Unikatowość Bałtyku bierze się z jego położenia i ukształtowania. Jest morzem epikontynentalnym, a więc położonym w całości na kontynencie, a nie między kontynentami, tak jak morza szelfowe. Na kuli ziemskiej mało jest innych tego typu zbiorników. Cechą charakterystyczną morza epikontynentalnego jest jego płytkość i odcięcie (oczywiście nie 100%) od oceanu. Dokładnie taki jest Bałtyk. Jego średnia głębokość nie przekracza 60 m, a na jednej trzeciej powierzchni głębokość nie przekracza 30 m.
Dostęp do Morza Bałtyckiego ma aż 9 krajów. Są to: Dania, Estonia, Finlandia, Litwa, Łotwa, Niemcy, Polska, Rosja, Szwecja. Natomiast zlewisko morza obejmuje około 200 rzek. I właśnie tu leży kolejna przyczyna odmienności, a równocześnie zagrożenia dla Bałtyku. Rzeki stanowią rezerwuar słodkiej wody, natomiast morza są akwenami słonymi. Tak duża liczba dopływających do naszego morza rzek oraz utrudniona wymiana wody z Morzem Północnym (ze względu na duńskie cieśniny), a dalej z Oceanem Atlantyckim sprawia, że Bałtyk jest morzem słonawym. Jego średnie zasolenie wynosi około 7‰ czyli 7 gram soli na litr wody. Przykładowo średnia dla oceanów wynosi około 35‰, a najbardziej słone Morze Czerwone 41‰.
Charakterystyczną cechą Morza Bałtyckiego jest duża zmienność zasolenia w zależności od miejsca. Przy cieśninach Kattegat i Skagerrak jest to niemal 20‰, natomiast w Zalewie Wiślanym nawet poniżej 3‰.
Po tym biologiczno-geograficznym wstępie czas przejść do tego, co jest kwintesencją dzisiejszego tematu, czyli potencjalnym zagrożeniom w Bałtyku.
Niewybuchy, broń, amunicja i inne śliczności
Co zrobić z niepotrzebną bronią odebraną przeciwnikom militarnym? Alianci w trakcie I i II wojny światowej mieli jasną odpowiedź – zatopić. Dlatego duża ilość odebranego nazistom sprzętu wojennego, głównie broni i amunicji została zatopiona na dnie Bałtyku oraz Morza Północnego. Do tego dochodzi jeszcze to, co pozostało po działaniach wojennych w tym obszarze. Mamy więc zatopione statki wypełnione paliwem i bronią (nawet chemiczną), miny, pociski i inne niebezpieczne materiały.
Czemu poruszać ten temat w kontekście potencjalnego zagrożenia, skoro jakoś od zakończenia wojny minęło tyle czasu i nic większego się nie działo? Nie do końca jest to prawda. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zdarzały się sytuacje wyłowienia przez rybaków broni z dna Bałtyku. Dochodziło np. do poparzeń białym fosforem (tj. środkiem zawartym m.in. w bombach zapalających). W 2012 roku na plaży w Czołpinie na terenie Słowińskiego Parku Narodowego znaleziono 221 litrów chemicznej substancji będącej wojskowym napalmem, zawierającym m.in. biały fosfor. Akcja sprzątania zanieczyszczeń objęła wtedy 13 km plaży. Biały fosfor jest o tyle niebezpieczny, że z wyglądu przypomina bursztyn, chętnie zbierany przez turystów i dzieci.

Ale biały fosfor to nie jedyna materiał stanowiący zagrożenie nad Bałtykiem. Wieloletnia korozja doprowadziła do sytuacji, w której uwolnienie niebezpiecznych substancji ze zbiorników łodzi, skrzyń i beczek z amunicją jest coraz bardziej realne i niebezpieczne. Zdają sobie z tego sprawę Niemcy, którzy już w tym roku podejmują akcję sprzątania swojej części morza. Mówił o tym niedawno w wywiadzie dla dziennika WELT Torsten Frey.
Polskie władze nie wydają się bardzo zainteresowane problemem. Oprócz raportów, badań i doniesień niewiele robi się (a przede wszystkim nie nagłaśnia) w naszym kraju, żeby zapobiec potencjalnej katastrofie. W 2019 roku Najwyższa Izba Kontroli wraz z naukowcami podjęła się identyfikacji zagrożenia. Pobudka nastąpi dopiero wtedy, kiedy oprócz zwierząt morskich masowo ofiarami staną się ludzie. A w tym przypadku skala może być olbrzymia.
Wpływ na nas i przyrodę
Generalnie amunicja w morzu niesie ze sobą kilka zagrożeń. Materiały wybuchowe i produkty ich rozpadu są rakotwórcze i mutagenne. Jak nietrudno zgadnąć, najbardziej dotknięte takim skażeniem będą i już są żyjące w pobliżu organizmy morskie. Już teraz w pobliżu miejsc zatopienia dużej ilości takich substancji notuje się wzrost chorych ryb i zwierząt morskich. Jest to głównie rak wątroby, która pełni rolę oczyszczającą organizm ze skażeń.
Na lekcjach biologii w szkole uczą nas, że m.in. substancje chemiczne mają tendencję do kumulowania się w organizmie wraz z długością łańcucha pokarmowego. Oznacza to, że im dalej w łańcuchu pokarmowym jesteśmy, tym więcej niebezpiecznych substancji możemy potencjalnie wchłonąć. To ile ryb „prosto z Bałtyku” zjadłeś podczas ostatniego wyjazdu nad morze?
Drugie zagrożenie wynikające z zatopionej broni na dnie morza jest pośrednie. Wyobraźmy sobie, że w wyniku nieuwagi lub wypadku albo po prostu korozji, dojdzie do eksplozji zatopionej amunicji w pobliżu infrastruktury podwodnej: kabli, światłowodów, gazociągów. Czeka nas destabilizacja na rynku energii (w końcu jesteśmy połączeni kablami z innymi nadbałtyckimi krajami), albo zagrożenie biologiczne w postaci wycieków substancji z rurociągów. Tak czy owak wizja niezbyt przyjemna.
Ponadto wybuchy stanowią realne zagrożenie dla życia morskiego i ekosystemu dennego. Może dojść do zniszczenia ekosystemu na lata, dziesiątki lat, a nawet setki. W 2019 roku w pobliżu Niemiec odbyły się ćwiczenia NATO z wykorzystaniem starych min. Część z nich wysadzono. Niedługo potem znaleziono na pobliskich plażach 24 martwe morświny.
Bałtyk się dusi
Jeśli uważałeś na lekcjach biologii w szkole to powinieneś pamiętać hasło „eutrofizacja”. Najczęściej używa się tego pojęcia w kontekście przenawożenia zbiorników wodnych, prowadzącego do wzrostu żyzności wód. Nie brzmi to może tak strasznie jak jest w rzeczywistości. Dziś ocenia się eutrofizację za jedno z największych zagrożeń w ochronie Morza Bałtyckiego. Tak na marginesie eutrofizacja nie dotyka jedynie mórz, ale również jezior i wód śródlądowych.
Wzrost trofii czyli żyzności wody objawia się wzrostem produkcji biologicznej. W początkowej fazie zwiększa się nawet liczba ryb, które mają więcej pożywienia. Niestety, po przekroczeniu pewnej granicy następuje wzrost liczby fitoplanktonu. Do fitoplanktonu należą między innymi owiane złą sławą i stanowiące zmorę fanów kąpieli wodnych sinice. Duże ilości azotu w wodzie powodują, że sinice zakwitają, często tworząc na wodzie kożuch, który odcina dopływ światła do niższych głębokości wody. Prowadzi to do śmierci roślin i zmniejszenia produkcji tlenu. Obecność sinic na powierzchni wody powoduje gwałtowny spadek tlenu w wodzie. Bez tlenu nie da się oddychać, a więc okoliczne organizmy żywe wymagające do życia tlenu giną. Strefy pozbawione tlenu nazywa się martwymi strefami. W 2018 NASA wykonało zdjęcie takiej martwej strefy, in. zielonej spirali [zdjęcie] fitoplanktonu i kwitnących alg na Morzu Bałtyckim. Powierzchnia tej spirali miała około 70 mln km2, a więc powierzchnię Irlandii.

Jaka jest przyczyna nadmiernej eutrofizacji Bałtyku? Przede wszystkim ścieki i nawozy rolnicze spływające rzekami. Azot i fosfor na polach stanowią źródło wzrostu roślin, jednak ich nadmiar spływa z wodami do rzek. W ściekach również znajdziemy te substancje. Pochodzą one m.in. z środków piorących i czyszczących.
Wpływ sinic w Bałtyku na ekosystem
Niestety zakwity sinic zdarzają się coraz częściej i na coraz większą skalę. Coraz częściej plaże i kąpieliska (także te śródlądowe) są zamykane z powodu sinic. Mogłoby się wydawać, że jedyną konsekwencją dla nas jest zakaz kąpieli. Zakazy w tym wypadku są słuszne, ponieważ wiele z tych organizmów jest toksyczna i może powodować uczulenia. Ponadto woda zaatakowana przez sinice jest niezdatna do picia. Konsekwencje takiego stanu rzeczy są jednak większe. Skrajnym przypadkiem bytności sinic jest produkcja metanu oraz siarkowodoru, których emisja stanowi zagrożenie dla okolicznej atmosfery.
Mikroplastik – cichy zabójca
O mikroplastiku pisałam już jakiś czas temu w artykułach pt. Mikroplastik cz. 1 i Mikroplastik cz. 2. Jeśli je przeczytałeś to wiesz, jakie zagrożenie niesie ta niedostrzegalna często nawet gołym okiem substancja. Mikroplastik to nic innego jak plastikowy odpad, który w wyniku oddziaływań środowiska uległ rozbiciu na mniejsze fragmenty, często bardzo małe.
Plastik jest stosunkowo nowym tworzywem i jego wpływ na środowisko i zdrowie człowieka nie jest jeszcze do końca zbadany. Niemniej liczba badań w ostatnich latach wzrosła, wraz z coraz częściej docierającymi informacjami o miejscach, w których znajdowany jest mikroplastik. Najczęściej z mikroplastikiem spotkamy się właśnie w wodzie, do której licznie trafiają odpady plastikowe, a także włókna syntetyczne z naszych pralek.

Jak nietrudno zgadnąć, najwięcej mikroplastiku wchłaniają zwierzęta morskie. Kumuluje się on w ich organizmach prowadząc m.in. do stresu oksydacyjnego i uszkodzenia DNA. A ludzie zjadają później takie ryby czy inne owoce morza wypełnione mikroplastikiem, nieświadomie wchłaniając i kumulując w organizmie znaczne ilości tego tworzywa. Wiesz np. że mikroplastik wykryto w mózgu człowieka? Jak wpływa on na człowieka? Udowodniono już, że substancje dodawane do plastiku, np. biosfenol A (BPA) wpływają na zachowanie człowieka, prowadzą do otyłości, zaburzają gospodarkę hormonalną, powodują bezpłodność, zwiększają prawdopodobieństwo zachorowania na raka. Ekspozycja na BPA w trakcie ciąży może powodować u dziecka wyższe poziomy lęku, depresje, agresję i nadpobudliwość.
Bałtyk – jechać, czy nie jechać, oto jest pytanie
Nie chcę Cię straszyć i odradzać wyjazdu nad nasze morze. Chcę jedynie zwrócić Twoją uwagę na obecny problem i uświadomić, że jest on realnym zagrożeniem. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego artykułu dołączysz do grona osób świadomych stanu Morza Bałtyckiego. Chciałabym również, żeby żaden z podanych powyżej negatywnych scenariuszy nigdy się nie ziścił. Żeby tak się jednak stało, niezbędne jest podjęcie działań już teraz. I to nie przez jednostki, a władze kraju – naszego i sąsiednich.