Mało jest w przyrodzie zwierząt, które darzone są przez społeczeństwo tak skrajnymi uczuciami. Jedni chcą do nich strzelać i winią je o wszelkie nieszczęścia, drudzy chcą chronić za wszelką cenę. Warto spojrzeć na to zagadnienie realistycznie. Są to wybitni inżynierowie świata zwierząt, zdolni wpływać na lokalny klimat i bezpieczeństwo wodne regionów oraz krajów. Żyjemy obok nich, wywierając coraz większy wpływ na ich ekosystemy. Mimo tego wciąż wielu ludzi nie rozumie tych zwierząt i polega na obiegowych opiniach. Ssaki te w pewnych aspektach są do nas podobne. O jakie zwierzęta chodzi? O BOBRY!
Spis treści:
- Bobry – historia prawdziwa
- Ochrona bobra
- Bobry i ludzie
- Walka z bobrami
- Co dobrego robią bobry?
- Mea culpa
- Podsumowanie
Co łączy bobra europejskiego i badylarkę pospolitą? Mimo widocznej na pierwszy rzut oka różnicy rozmiarów, oba zwierzęta należą do rzędu gryzoni. Badylarka jest jego najmniejszym przedstawicielem w Euroazji. Natomiast bóbr największym przedstawicielem, z wagą dochodzącą nawet do 29 kg i długości ciała (łącznie z ogonem) do 110 cm. To mniej więcej tyle, ile przeciętny sześciolatek.
Ale dosyć już tych ciekawostek, przejdźmy do szczegółów.
Bobry – historia prawdziwa
Dzisiejszy temat zacznę od małej lekcji historii. Otóż bóbr europejski jest gatunkiem rodzimym. Oznacz to, że kiedy Lech, Czech i Rus rozjeżdżali się po Europie w poszukiwaniu miejsca do założenia swoich siedzib, bóbr już tu był. Wspomina o nim w jednej ze swoich bajek Ezop. Co prawda jest to trochę dalej od naszych granic, ale kontynent ciągle pozostaje ten sam 😉
Ze względu na ich bardzo ciepłe futro oraz sadło, zaczęto polować na bobry. Władcy piastowscy przyznali przywilej polowania na tego dużego gryzonia jedynie książętom. Dość powiedzieć, że Bolesław Chrobry około roku 1000 wprowadził zakaz polowań na bobry. Na tym jednak nie poprzestał. Ustanowił specjalny urząd bobrowniczego. Człowiek na tej „posadzie” był odpowiedzialny za hodowlę i utrzymanie bobrów na podległym mu terenie.

Bądźmy szczerzy – nie wszyscy przejmowali się królewskimi zakazami i polowania na zębiaste ssaki trwały w najlepsze. W średniowieczu traktowano bobra jako rybę. Wszystko przez jego ogon, który pokryty jest tkanką przypominającą łuskę. Okres ten był też czasem wzmożonej aktywności religii chrześcijańskiej, która narzucała liczne posty. A ryby uznawano za danie postne. Dlatego bobrze mięso gościło na stołach szlacheckich, w pałacach, klasztorach. Nie od dziś przecież wiadomo, że jeśli czegoś nie wolno, ale się chce, to można 😉 I tak też do tematu postu podeszli „bogobojni” obywatele – uznając bobra za rybę i dopuszczając spożywanie jego mięsa w czasie postu.
Ochrona bobra
Niestety od XIII wieku datuje się stopniowy spadek populacji bobrów. Liczne polowania w celu pozyskania ich futra i sadła sprawiły, że w drugiej połowie XIX wielu ssaki te praktycznie w Polsce wyginęły. Wojny z pierwszej połowy XX wieku również nie przysłużyły się stanowi populacji bobrów. W 1958 roku było w Polsce jedynie 130 osobników, a bobrze stanowiska – nieliczne. Dlatego podjęto decyzję o ich całkowitej ochronie.
Lata ochrony bobra przyczyniły się do stopniowego wzrostu jego populacji. W roku 1975 nasz kraj zamieszkiwało już 500 osobników. Działania naukowców z PAN oraz Polskiego Związku Łowieckiego, a także introdukcja zwierząt z terenu Związku Radzieckiego dodatkowo zintensyfikowały wzrost populacji. Efektem jest aktualnie niemal 150 tys. osobników tego ssaka w Polsce.
Bobry są zwierzętami ziemno-wodnymi i do życia potrzebują wody. Zamieszkują więc w jej sąsiedztwie. Dlatego też znaczną część ich populacji znajdziemy dziś w północno-wschodniej części kraju.
Bobry i ludzie
Trudno w obliczu zwiększającej się liczby bobrów nie zauważyć ich wpływu na nasze otoczenie. Bobry, podobnie jak ludzie, posiadają umiejętność kształtowania otaczającej je przestrzeni. Jest to zdolność praktycznie niewystępująca w świecie zwierząt. Dodatkowo coraz większa presja człowieka na środowisko oraz zagarnianie coraz większych obszarów – niegdyś dzikich – sprawia, że pojawiają się coraz liczniejsze tarcia na linii bobry – ludzie.
Z mediów coraz częściej płyną przekazy, że w wyniku działalności bobrów uszkodzeniu uległy drogi, zalane zostały pola, zniszczone zadrzewienia. Doniesienia jeszcze zintensyfikowały się po powodzi, jaka miała miejsce we wrześniu 2024 r. w naszym kraju. Wówczas za zły stan wałów przeciwpowodziowych i ich uszkodzenie oberwało się właśnie bobrom. Pamiętne słowa padły z ust premiera Donalda Tuska: „Czasami trzeba wybierać między miłością do zwierząt, a bezpieczeństwem miast, wsi i stabilnością wałów”.
Stwierdzenie to nie należało do najbardziej trafnych i z pewnością nie było poparte danymi. A te mówią jasno, że w regionach najbardziej dotkniętych powodzią, populacja bobrów jest najmniejsza. Obrazuje to zresztą mapka przedstawiona przez leśników:

Walka z bobrami
Jak już wcześniej wspomniałam, bobry są zwierzętami ziemno-wodnymi. Bytują więc w pobliżu wody. Zdaniem badaczy zajmujących się tymi ssakami, obszar żerowania bobrów to około 20 m od wody. Na tym terenie zwierzęta znajdują pożywienie oraz materiał budulcowy do budowy żeremi i tam. Wbrew temu, co sądzi większość ludzi, bobry nie żywią się drewnem. Ich dieta składa się w głównej mierze z roślin i ich części: trawa, liście, zioła, pędy, drobne gałęzie, łyko drzew.
Z pewnością każdy, kto choć na odrobinę wyściubił nos z miasta, widział ścięte przez bobry drzewa. Dokładniej powinnam napisać raczej, że to co z tych drzew zostało. Dlatego właściciele nadwodnych terenów często boją się zniszczeń w drzewostanie. Mylnie często uważają, że jedynym skutecznym sposobem walki z bobrami jest ich odstrzał. To nieprawda i wierutna bzdura. Najlepszą formą ochrony przed niszczeniem drzew jest ich ochrona metalową siatką. Taki sposób rekomendują zresztą leśnicy z Lasów Państwowych w swoim facebookowym filmie pt. „Bóbr syty i drzewo całe! Jak to zrobić?”.

Odstrzał bobrów niewiele tu pomoże. Niszę stworzoną przez zabite zwierzęta łatwo mogą wypełnić pobliskie rodziny. To samo tyczy się niszczenia tam i żeremi. Działanie to przyniesie skutek odwrotny od zamierzonego, ponieważ bobry będą musiały odbudować zniszczone konstrukcje kosztem kolejnych ściętych drzew.
Co dobrego robią bobry?
Czas stanąć w obronie bobrów i przypomnieć, co pożytecznego robią te zwierzęta. Praca bobrów polega głównie na działaniach inżynierskich. Proces budowy tamy jest bardzo interesujący i dowodzi geniuszu tych zwierząt. Szczegółów nie będę przytaczać, a zainteresowanym tą tematyką polecam książkę „Król bóbr. Architekt przyszłości” Andrzeja Czecha.
Niemniej bobry budują tamy na ciekach wodnych, zwykle w pobliżu ich przewężeń lub spłyceń. Używają do tego drewna, mułu, kamieni i roślin. Gotowa tama jest tak szczelna, że nie przepuszcza wody, która od teraz może przelewać się jedynie ponad jej górną krawędzią. A po co im to? Bobry preferują wody stojące lub wolno płynące i o niedużej głębokości. Tamy są też często wyposażone w specjalny „wentyl”, który pozwala spuszczać nadmiar wody w czasie powodzi. Oznacza to, że tama potrafi znacznie zmniejszyć wysokość fali powodziowej.

Tama odcina wodę i spiętrza ją tworząc specjalne stawy bobrowe. Badania dowodzą, że występuje w nich zagęszczenie małych organizmów żywych (np. kijanek), w porównaniu do miejsc niezmienionych przez bobry. To samo tyczy się roślinności. Obecność stawów zwiększa ilość roślin i tempo ich wzrostu. Masa roślinna powstała w wyniku pracy bobrów przewyższa tę zniszczoną w wyniku ich działań.
Dodatkowo spiętrzona woda powoduje podniesienie poziomu lokalnych wód gruntowych. Oprócz tego ten poziom jest stabilizowany. Pomaga to zmniejszyć erozję gleby. Zwiększa się również retencja wody, co jest szczególnie istotne w okresach suszy oraz w czasie powodzi. Dlatego bobry są naszymi sprzymierzeńcami, a nie wrogami w czasie klęsk żywiołowych. Na terenie całego kraju rozlewiska tworzone przez bobry magazynują nawet kilkanaście milionów metrów sześciennych wody.
Konstrukcje stworzone przez bobry stanowią też swoisty filtr do wody. W znacznym stopniu poprawie ulega jakość wody, szczególnie jeśli chodzi o azotany i inne nawozy spływające z pól. Niestety nadmiar środków chemicznych na polach przekłada się na stan naszych wód powierzchniowych. Pisałam już o tym w artykule o Bałtyku, szczególnie w kwestii coraz częstszego i mocniejszego zakwitu sinic.
Mea culpa
Skoro w takim razie bobry wpływają na nasze otoczenie swoimi działaniami, to czy mamy prawo oskarżać je o wszelkie szkody? Moim zdaniem sytuacja nie jest biało-czarna. Wiem, że w niektórych miejscach możemy odczuć negatywne skutki bobrzych ingerencji. Natomiast obarczanie jedynie ich odpowiedzialnością za taki stan rzeczy jest przesadą. Zdaję sobie sprawę, że wielu ludziom w naszym kraju łatwiej przychodzi zrzucanie wszelkiej odpowiedzialność za swoje niepowodzenia na osoby trzecie, złą sytuację, politykę, klimat, świat, itp. zamiast przyznania się do swoich błędów i zaniedbań.
Tak samo jest z bobrami. Obecnie mamy wiele narzędzi umożliwiających nam ograniczenie potencjalnych szkód wywoływanych przez te zwierzęta. Rosnące w pobliżu wód zamieszkiwanych przez bobry drzewa można otoczyć siatką. Podobnie wały przeciwpowodziow, nasypy, wiadukty. Jeśli faktycznie w ich pobliżu zamieszkują bobrze rodziny, które potencjalnie mogą kopać nory w tych konstrukcjach, należy je zabezpieczać siatką. Niezastosowanie tego typu mechanizmu na etapie budowy lub późniejszym, jest zwykłym zaniedbaniem. Odpowiedzialnością w takiej sytuacji powinno się obarczyć urzędników zarządzających infrastrukturą lub opiniujących projekt budowy, a także budowniczych.

Ostatecznym rozwiązaniem kwestii nadliczbowych bobrów nie powinien być odstrzał, a relokacja, nawet na teren innych państw. Jest to zresztą praktyka częściowo realizowana. Dlatego nie potrafię zrozumieć sytuacji takich, jakie w Niechanowie (woj. wielkopolskim), gdzie wydano decyzję o odstrzale bobrów. Wszystko przez to, że w wyniku ich działań ”uszkodzeniu” uległa droga. Jestem w 100% przekonana, że w trakcie naprawy drogi żaden światły urzędnik nie dopilnuje, żeby tym razem zabezpieczyć ją siatką.
W ramach ciekawostki powiem, że Amerykanie w stanie Idaho w 1948 roku zdecydowali się na humanitarne rozwiązanie nadliczebności bobrów. Przesiedlili zwierzęta zrzucając je na spadochronach z samolotu. Bobrzy „desant” okazał się wielkim sukcesem. Jak to wyglądało w praktyce zobaczysz na tym filmie.
Podsumowanie
Zanim zaczniemy rzucać oskarżeniami pod adresem bobrów, warto najpierw poznać zalety, jakie płyną z ich pracy i uświadomić sobie, że robią one więcej dobrego niż złego. Szacuje się, że praca bobrów w Polsce w czasie roku jest warta około 2 mld złotych. Jest to praca, za które tym zwierzętom nie płacimy. W przeciwieństwie np. do organizacji państwowych odpowiedzialnych za stan wód w Polsce.
Bobrom zawdzięczamy wiele. Nie bez powodu w końcu symbolem Wigierskiego Parku Narodowego jest bóbr. Bóbr jest również symbolem ochrony przyrody w Polsce, ponieważ był pierwszym gatunkiem objętym ochroną.
A gdybyś był fanem bobrów i ich pracy możesz świętować Dzień Bobrów, który ma miejsce 7 kwietnia.